www.domogarov.unl.pl - FORUM

Scarlett

Igraine, co? Ja tak powiedziałam? Ja? Niemożliwe! No dobra, wiem, że ja - nie do wiary, jaka byłam kiedyś rozsądna Razz

A w ogóle ja Ci tak specjalnie doradzałam, bo miałam przesłanki by sądzić, że będziesz przede mną i bałam się, żebyś mi banii nie zajęła Very Happy

Mam nadzieję, że mimo wszystko żyjesz, mimo ze przeczytasz mnie pewnie dopiero rano.
Za gratulacje dziękuję, ale nie wiem, czy zasłużyłam, bo to zależy, czy były za wyjazd, czy tak już zaocznie i na zapas Wink

O dziwo, to nie spotkania z Saszą się bałam (chociaż samą mnie to dziwi, musiałam naprawdę być w panice, skoro o tym nie pomyslalam), chodziło o bardzo prozaiczne kwestie - bezpieczeństwo plus jak sobie poradzę, bo dojazd dość skomplikowany i nie będę umiala zapytać, odczytac szybko napisu na autobusie, pomyle kierunki, cos źle zrozumiem na lotnisku i mnie cofną, i takie tam Wink

Na okolicznośc spotkania, jeśli boisz się swojej reakcji (ja zresztą tez), powinnysmy się wyszkolić o tych obytych ludzi, o których pisałaś kiedyś. W końcu wstyd, żeby oni, z rosyjskiej wsi, byli bardziej obyci i potrafili z pełną klasy obojętnoscią wzruszyć ramionami "Domogarow jak Domogarow", a my z polskiej stolicy zachowały się jak dzikuski, prawda? Very Happy

No kurczę, chciałam Wam cos dziś opisac, a kompletnie nie wiem, od czego zacząć, w ogóle samych wrazen i przemyslen się nie da opisać, chyba ze w komedii "Scarlett w Moskwie" w 100 aktach wierszem Very Happy

Teraz nawet nie wiem, od czego zacząć: od miasta, które rozłożyło mnie na łopatki tak, ze nawet nie miałam szans z zauroczeniem, od ciekawostek i zaskoczen, czy tego, jak się czuje Saszoholiczka w swojej mekce (choć to muszę jeszcze przepracować z dobrym psychiatrą), czy obserowacji kulturowo-mesko-damsko-zachowaniowych, czy tego, jaka jestem z siebie dumna, ze sobie wszędzie poradziłam (nie obchodzi mnie, jaki ubaw mieli ludzie, z którymi rozmawiałam) Razz

Mam zamiar sama dla siebie wszystko dokładnie opisać (głupio, subiektywnie, płytko i bez sensu), w tym tygodniu jeszcze spedze trochę czasu na lotniskach i w samolotach, więc tam będę tworzyć po kawałku.
Jeszcze najważniejsze - teatr i Sasza; a więc na razie enigmatyczne veni, vidi, vici, a jutro rano robię ostatnią wizję lokalną. I chyba mnie do tego teatru więcej nie wpuszczą, chyba że lubią psychopatki zadawające dziwne pytania językiem na poziomie przedszkola i angażujące połowę personelu Very Happy

Panno Anno, zainteresowany jak widzisz mi się rozchorował, choć ja stawiam, ze ma wtyki w konsulacie i wiedział wcześniej, ze będę, a ze naczytał się moich postów zwłaszcza z okresu naszej bujniejszej wyobraźni, to zwyczajnie się wystraszył. Cóż, nas kobiety w takich wypadkach boli głowa, widocznie panów boli wtedy ucho... Wink

panna anna

Szanownemu Panu ucha bolącego współczuję. Znam ten ból. Człowiek ma ochotę sobie głowę odrąbać nożem do masła.

Scarlett

Też mam nadzieję, ze szybko z tego wyjdzie i nie będzie powikłań - pomijając współczucie, w jego zawodzie to byłby problem. Ale Sasza na silny organizm, więc musimy być dobrej myśli.
Jak Twój Armagedon? Ja dziś myślałam, ze koniec swiata się zaczyna, jak obudziły mnie czołgi jeżdżące pod oknem na tle wielkanocnych dekoracji Very Happy

(nawet fotke zrobiłam, ale dziś nie mam siły wstawić)

panna anna

Stwierdzam, że trwa i trwać będzie gdzieś do 10 lipca. Dio!

igraine

Scarlett moja podświadomość wywierała mocne naciski, bo obudziła mnie pół godziny przed budzikiem i kazała szukać wiadomości z Moskwy Very Happy

Przeżyłam. Dzisiaj powtórka z rozrywki. Ale przez to, że wczoraj co chwila zaglądałam na forum, żeby zobaczyć czy czegoś nie napisałaś muszę być dzisiaj trochę wcześniej, żeby nadrobić straty Very Happy

Czytam wszystko z wielką uwagą. Mam mnóstwo pytań, ale zadam później, bo już muszę pomykać Very Happy

Miej litość nad zwierzętami i opisuj chociaż po kawałku wrażenia. I faktycznie najlepiej załóż nowy wątek.
A gratulowałam na razie samego wyjazdu. Very Happy

To tez nie jest prosta sprawa. Mnie się jeszcze nie udało.
Spotkania z Sasza bałabym się okropnie z tego powodu, że to mój nazwijmy animus. Kto czytał Lalkę ten wie o co chodzi. Jakaś istota wyższa wdrukowała mi go w chwili narodzin i przewrotnie jak to w życiu bywa umieściła grubo ponad tysiąc kilometrów dalej. Very Happy

Co do bani, to zapomniałam, że jesteś wielbicielką prozy Choderlosa de Laclosa i jego sztandarowej bohaterki niejakiej de Merteuil Very Happy

Ale Ci wybaczam, bo to mi dobrze na karmę robi. Very Happy

panna anna

Zostałam dzisiaj królową ziemniaka Wink

.

Hanna

Rozwiniesz? Question

panna anna

3 kilo ziemniaków, tarka, ja i patelnia. Wynik placki ziemniaczane ilość zabójcza.

Scarlett

Trzeba było paru nie ścierać i zostawić na smażenie, chociaż byś się trochę wprawiła. Chyba, że może Sasza do placków się przekona? W końcu nie można całe życie jeść tego samego...

Igraine, jak na 5 rano, to masz wybitnie dobrą pamięć i zdolność kojarzenia faktów (mowie o ostatnich 2 zdaniach), sama bym nie wpadła na związek miedzy tymi 2 rzeczami Very Happy

Przyznasz jednak, ze niezależnie od intencji, zostałam autorką pierwszej reguły przetrwania Saszoholiczki, której kazda powinna nauczyć się jak pacierza Very Happy

Co do tego animusa, nie pamiętałam za bardzo, o co w tym chodziło, ale po wygooglowaniu wcale nie wyszła mi Lalka, tylko teorie jungowskie - i teraz już mi kochana nie wmówisz, że "pragniesz tylko jego duszy" Twisted Evil

(widzisz, ja też co nieco pamiętam Wink

)

Strasznie Cię przepraszam, ale znow jestem po zmianie strefy czasowej, nie pamiętam, kim jestem ani jak się nazywam, trzecią noc śpie po 3 godziny (te moskiewskie z wyboru, ale tą już nie - kiedyś trzeba popracować, jak się za Saszą latało), dziś miałam bardzo stresujący dzień, a jutro to już w ogóle - jak odpuściłam sobie te 1,5 dnia z przyczyn wiadomych, to teraz mam po kilkanaście spotkan dziennie i chyba na którymś po prostu sobie zemdleję, co mi tam. W związku z tym nawet nie zabrałam się do pisania, ale jeśli rano podrzucisz mi maila na pv, to wyślę Ci parę zdjęc, które mam nadzieję osłodzą choć troszkę Twoją tęsknotę Razz

A w ogóle będę mieć przez Ciebie wyrzuty sumienia, że z mojej winy nie możesz spać i pracować Very Happy

Gdybym wiedziała, dopiero w weekend powiedziałabym, że byłam, a Ty żyłabyś w nieświadomości, niemniej jednak czuję się zaszczycona, bo jeszcze nikt nie wstawał dla mnie o 5 rano Wink

panna anna

Niech je co mu dają inaczej albo głodny będzie albo niech sobie sam radzi...

Scarlett

Widziałam wczoraj takie jedzenie, jak wydrążone ziemniaki z twarożkiem w środku... Ja się nie skusiłam, ale powinnam powiedzieć Saszy, może urozmaiciłby sobie jadłospis.

panna anna

Jadalne to to jest.

igraine

Możesz być jeszcze bardziej zaszczycona, bo wstałam dla Ciebie o 4.30 Very Happy

O 5.00 to ja normalnie wypełzam z łóżka.
Twoje kojarzenie też w świetnej formie biorąc pod uwagę niekorzystne czynniki zewnętrzne. Very Happy

A dusza nie może przecież biegać sama po ulicy. Musi się podczepić pod jakieś ciałko. To tylko środek transportu. Nic poza tym. Very Happy

Mam nadzieje, że dożyję jakoś do soboty, ale żyłoby mi się znacznie lepiej gdybyś chociaż jedno zdanie na godzinę napisała. Very Happy

Scarlett

Nie no, ja chyba na takie honory nie zasluguje... Razz

Ty to potrafisz czlowieka zmotywowac, to jest niedopuszczalna presja, w dodatku w stosunku do osoby o obnizonej chwilowo odpornosci psychicznej Very Happy

Hanna

Jeżeli ktoś jeszcze o mnie ew. pamięta, to czymać paluchi za przytomność umysłu moich oskrzeli...

skurcz paradksalny się to nazywa....

Uś qrwa....myślałam, że po Hance będzie Rolling Eyes