Forum www.domogarov.unl.pl - FORUM Strona Główna www.domogarov.unl.pl - FORUM
Forum polskiej nieoficjalnej strony poświęconej twórczości aktora Aleksandra Domogarova
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Trzej Muszkieterowie i inna twórczość Aleksandra Dumasa
Idź do strony 1, 2, 3 ... 46, 47, 48  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.domogarov.unl.pl - FORUM Strona Główna -> Zainteresowania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 0:06, 01 Mar 2021    Temat postu: Trzej Muszkieterowie i inna twórczość Aleksandra Dumasa

Aleksander Dumas wielkim pisarzem był! Zasługuje na swój temat. Smile
Zalicza się do moich ulubionych autorów od ponad 20 lat.
Uwielbiam jego ironiczny styl pisania, błyskotliwe poczucie humoru oraz barwne postacie, które wykreował. Niebagatelne znaczenie ma również fakt, że Dumas pisał sporo książek osadzonych w realiach historycznych dawnej Francji.

Jaka jest Wasza ukochana książka Dumasa?
Moją od lat był Hrabia Monte-Christo, ale od niedawna Wicehrabia de Bragelonne zagroził pozycji Hrabiego.... Nie umiem się zdecydować, która książka lepsza. Żeby je porównać - Hrabiego... musiałabym przeczytać jeszcze raz, a trochę się boję po dwóch dekadach, żeby czar nie prysł. Wicehrabiego... przeczytałam niedawno, więc mam świeży pogląd na niego.

A jakie było zdanie samego Dumasa? Według wspomnień jego syna, Saszy juniora Wink ojciec u schyłku życia czytał i oceniał swoje książki. Trzech Muszkieterów skwitował słowami - "to dobra książka!", zaś czytając Hrabiego Monte-Christo ku mojemu zaskoczeniu stwierdził, że jest niewarty Trzech Muszkieterów! Podobno pisarz płakał czytając Wicehrabiego de Bragelonne, a ściślej przy fragmencie traktującym o śmierci Portosa. Do króćset, zupełnie się nie dziwię! Też mną to wstrząsnęło... A nawet bardziej późniejsza reakcja Aramisa, a ściślej jego pierwsze w życiu łzy. Jednak René nie był aż taki zimny, jakim się zdawał. Wink

Napiszcie też o swoich ulubieńcach spośród wykreowanych przez Dumasa postaci! Smile

Moich ukochanych bohaterów Dumasowskich powieści mam kilku:
- Hrabia Monte-Christo - miał klasę! Książka wspaniale pokazuje jego przemianę ze skromnego marynarza w dostojnego i wykształconego arystokratę.
- Aramis w całości trylogii muszkieterskiej, a zwłaszcza w Wicehrabim de Bragelonne był dla mnie wspaniały! Moralnie może dwuznaczny, ale dodawał smaczku powieści i był spiritus movens wydarzeń. Wink
- Atos - ale tylko w Trzech Muszkieterach - bo charyzma, mroczna przeszłość i klasa. W dalszych tomach nie mogłam go zdzierżyć, bo Dumas go strasznie wyidealizował.
- Chicot - tak, moim ulubieńcem Pani de Monsoreau ostatecznie nie został de Bussy, lecz królewski błazen! Co za wspaniałe poczucie humoru i ostry jak brzytwa intelekt! Smile Lubiłam też Henryka III i jego pieszczoszków. Twisted Evil D'Epernon, de Caylus, d'Entraguet i de Maugiron!

-------------------------------------------

Skoro rozmawiałyśmy z Adą o wyglądzie Muszkieterów i nietrafionych aktorach, to pozwolę sobie zacytować charakterystyki bohaterów z książek:

Atos

Trzej Muszkieterowie


W tej samej chwili podniosła się zasłona przy drzwiach, a spod frędzli ukazała się głowa szlachetna i piękna, lecz przeraźliwie blada. (...) Mówiąc te słowa, muszkieter w nienagannej postawie, ubrany wedle przepisu, wszedł pewnym krokiem do gabinetu. Pan de Tréville, wzruszony do głębi tym dowodem dzielności, pośpieszył naprzeciw niego.

Dostojny ten pan – mówimy oczywiście o Atosie – był z natury milczący. Od pięciu czy sześciu lat, odkąd pozostawał w związkach najściślejszej przyjaźni ze swymi towarzyszami, Portosem i Aramisem, widywali go niekiedy uśmiechniętego, lecz nigdy nie słyszeli jego śmiechu. Słowa jego były krótkie i zwięzłe, a zawsze wyrażały to tylko, co chciał powiedzieć, nic więcej; nie było w nich żadnych upiększeń, żadnych omówień, żadnych przenośni. Rozmowa jego była istotna, bez jakichkolwiek metafor. Aczkolwiek Atos miał zaledwie trzydzieści lat i odznaczał się pięknością ciała i zaletami umysłu, nikt nie słyszał nigdy, aby miał kochankę. Sam nie mówił nigdy o kobietach.

(...) każdy z młodych ludzi ukrywał swoje rzeczywiste szlacheckie nazwisko, przede wszystkim zaś Atos, w którym o milę można było wyczuć wielkiego pana.

(...)sam Portos nie wiedział nic prawie o swym milczącym towarzyszu ponad to, co było ogólnie wiadomo. Opowiadano, że był bardzo nieszczęśliwy w miłości i że okrutna zdrada zatruła na zawsze życie tego człowieka stworzonego do przygód miłosnych. Ale jaka to była zdrada? – nikt nie wiedział.

Ze wszystkich jego przyjaciół Atos był najstarszy wiekiem i dlatego najmniej mu był może bliski pod względem upodobań i sympatii. Mimo to d’Artagnan jego właśnie cenił wyżej ponad wszystkich. Szlachetna i wytworna postawa Atosa, wielkopańskie błyski rozświetlające kiedy niekiedy cień, w jakim skromnie się ukrywał, niewzruszona niczym równowaga usposobienia sprawiająca, że w obejściu był najmilszym człowiekiem na świecie, dowcip wesoły i czasem złośliwy, odwaga, którą można by nazwać ślepą, gdyby nie była wynikiem najbardziej zimnej rozwagi – wszystkie te zalety Atosa wywoływały w d’Artagnanie nie tylko uczucie szacunku i przyjaźni, ale wprost najwyższy dla niego podziw.
Istotnie, nawet w zestawieniu z panem de Tréville’em, wytwornym i szlachetnym dworakiem, Atos w swych najszczęśliwszych dniach wytrzymywał porównanie z korzyścią dla siebie. Był wzrostu niskiego, ale zbudowany tak kształtnie i wspaniale, że na przykład podczas walk z Portosem niejednokrotnie pokonywał tego olbrzyma, którego siła fizyczna stała się wśród muszkieterów przysłowiowa. Głowa Atosa, o bystrych oczach, prostym nosie i brodzie zarysowanej jak u Brutusa, miała trudny do określenia charakter wspaniałości i wdzięku. Ręce, na które w ogóle nie zwracał uwagi, budziły zazdrość Aramisa, który pielęgnował swoje z pomocą niezliczonej ilości wonnej oliwy i migdałowej maści. Głos miał stanowczy a zarazem melodyjny. Poza tym było w Atosie coś niezwykłego – mimo że starał się nie zwracać nigdy na siebie uwagi; odznaczał się mianowicie znajomością świata i obyczajów najlepszego towarzystwa, a była to jakaś wrodzona umiejętność życia, która nawet pomimo woli objawiała się we wszystkich najdrobniejszych jego uczynkach. Najdrobniejsze szczegóły etykiety nie były mu obce. Wiedział, jakie przywileje przysługują wielkim właścicielom ziemskim, był biegły w myślistwie i w polowaniu z sokołami – pewnego zaś dnia, rozprawiając o tej ostatniej sztuce, wprawił w podziw króla Ludwika XIII, który, jak wiadomo, był w niej nie lada mistrzem.
Jak wszyscy wielcy panowie owej epoki, Atos nieporównanie jeździł konno i równie doskonale władał bronią. Co więcej, niezwykle staranne było jego wykształcenie umysłowe, nawet w zakresie nauk scholastycznych, tak rzadkich na owe czasy u szlachty, i nieraz łacińskie cytaty Aramisa, których rozumienie udawał Portos, wywoływały na usta Atosa uśmiech znawstwa, a dwa czy trzy razy zdarzyło się, ku niezmiernemu zdumieniu przyjaciół, że, gdy Aramis popełnił jakiś zasadniczy błąd w koniugacji czy deklinacji, Atos poprawił go. Z drugiej strony prawość jego charakteru była bez zarzutu, i to w owym właśnie wieku, gdy żołnierze z taką łatwością frymarczyli wiarą i sumieniem, kochankowie z całym wyrafinowaniem wchodzili w układy z damami swego serca, a ubodzy lekceważyli całkiem siódme przykazanie boskie. Był zatem Atos człowiekiem zgoła niezwyczajnym.
A jednak można było zauważyć, jak ta wyjątkowa i piękna natura, ta istota tak doskonała skłania się nieznacznie ku materializmowi, podobnie jak starcy skłaniają się ku zniedołężnieniu fizycznemu i duchowemu. W chwilach przygnębienia moralnego (a chwile te bywały częste) przyćmiewała się w Atosie ta świetna strona jego charakteru i pogrążała się na czas jakiś jakby w ciemnościach nocy.
Wówczas znikał półbóg, a pozostawał zwykły człowiek. Głowa mu opadała na piersi, oczy przygasały, słowa z trudem i rzadko wychodziły z ust. W takich chwilach Atos przez długie godziny wpatrywał się bądź we flaszkę i kieliszek, bądź w Grimauda, który, przyzwyczajony rozumieć rozkazy swego pana na migi, wyczytywał w przygasłym jego spojrzeniu najdrobniejsze życzenia i wypełniał je natychmiast. Jeżeli zaś chwila taka nadeszła podczas wspólnego zebrania czterech przyjaciół, wówczas Atos zaledwie jedno lub dwa słowa z trudnością wypowiedziane rzucał w rozmowę, natomiast pił wtedy za czterech i to marszcząc coraz bardziej brwi i objawiając coraz większy smutek.D’Artagnan nie mógł się doszukać przyczyn tego upadku duchowego, aczkolwiek bardzo pragnąłby był zaspokoić swą ciekawość pod tym właśnie względem. Atos nie odbierał nigdy listów i nie czynił nic, o czym by nie wiedzieli wszyscy jego przyjaciele. Nie można też było przypisywać jego smutku użyciu wina, gdyż właśnie pił je dla zagłuszenia czarnych swych myśli, aczkolwiek to lekarstwo, jak wspomnieliśmy, wywoływało tylko jeszcze większą w nim ponurość. Nie była też przyczyną jego melancholii gra, bo, w przeciwieństwie do Portosa, który a miarę powodzenia w grze śpiewał lub wyklinał. Atos pozostawał jednakowo niewzruszony, czy wygrał, czy przegrał. Widziano, jak pewnego wieczora wygrał w kole muszkietów tysiąc pistolów, następnie przegrał wszystko aż do haftowanego złotem pasa, który przywdziewał w dni uroczyste, i znowu odegrał się całkowicie z nadwyżką stu pistolów – a w ciągu całej tej gry z tak zmiennym powodzeniem piękne brwi jego ani razu się nie zmarszczyły i nie rozpogodziły, ręce o perłowej karnacji ani przez chwilę nie zadrżały nerwowo, nie przestał ani na chwilę rozmawiać spokojnie a mile.
O chwilę obecną nie troszczył się wcale; gdy wspomniano o przyszłości, wzruszał ramionami; przyczyna smutku jego jak ogólnikowo opowiedziano d’Artagnanowi, kryła się w przeszłości.
Tajemniczy cień, otaczający cała istotę Atosa, sprawiał, że był on tym bardziej interesującym człowiekiem; oczy zaś i usta jego, nawet podczas największego pijaństwa, nigdy w tym względzie nie wyjawiły nic, mimo zręcznie zadawanych mu pytań.


W 20 lat później

– Tak, to ja, przyjacielu, to ja, drogi Atosie! – zabełkotał d’Artagnan chwiejąc się niemal na nogach.
Na te słowa, na pięknej twarzy i spokojnych rysach Atosa odmalowało się wyraźne wzruszenie. Postąpił gwałtownie dwa kroki ku d’Artagnanowi nie spuszczając zeń wzroku i czule uściskał.
D’Artagnan, znowu ogarnięty wzruszeniem, uściskał go z kolei z serdecznością, która rozbłysła w jego oczach łzami.


Dziwna rzecz, Atos niewiele się postarzał. Jego piękne oczy, pozbawione owej ciemnobrunatnej obwódki zarysowującej się zazwyczaj u ludzi, którzy spędzają czas na czuwaniu i hulankach, zdawały się być większe, wypełnione bardziej przejrzystym fluidem niż zazwyczaj. Oblicze, nieco wydłużone, zyskało na majestacie, znikł zeń wyraz gorączkowego niepokoju. Jego ręka, zawsze cudownie piękna i nerwowa mimo całej giętkości, jaśniała spod koronkowego mankieta jak niektóre ręce pędzla Tycjana czy Van Dycka[33]. Był smuklejszy aniżeli ongiś, barczyste jego ramiona świadczyły o niecodziennej sile. Długie, czarne włosy, przetkane zaledwie kilkoma siwymi nitkami, spadały wytwornie na ramiona niby naturalnie sfalowane. Głos zachował świeżość, jakby Atos miał wciąż dwadzieścia pięć lat, a wspaniałe zęby, białe i pięknie utrzymane, przydawały jego uśmiechowi niewypowiedzianego uroku.

"— To prawda, panie hrabio — powiedział d'Artagnan, który czuł, że Atos znów odzyskiwał nad nim tę wyższość arystokratyczną, jaką miał zawsze. Atos spojrzał na niego ze swoim łagodnym uśmiechem.


Głos Atosa, poważny i melodyjny, wciąż jeszcze wywierał swój dawny wpływ na d’Artagnana, podczas gdy głos Aramisa, ostry i piskliwy w chwilach złego humoru, doprowadzał go do irytacji.

– Hrabia de La Fere! – wykrzyknął z kolei. – Och, panie, proszę mi odpowiedzieć, błagam: czy hrabia de La Fere nie jest właśnie owym panem, którego znałem jako pięknego i dzielnego muszkietera Ludwika XIII i który obecnie może liczyć jakieś czterdzieści siedem, osiem lat?

Wicehrabia de Bragelonne

Wreszcie stanął przed drzwiami gabinetu hrabiego de La Fčre, niecierpliwie zapukał i wszedł, niemal nie czekając na słowo „Proszę!”, rzucone mu głosem poważnym i łagodnym jednocześnie. Hrabia siedział przed stołem założonym papierami i książkami. Był to wciąż jeszcze ten sam co dawniej pełen godności i piękny szlachcic, lecz czas przydał jego godności i urodzie charakter jeszcze większej powagi i wytworności. Białe, gładkie czoło pod mocno siwiejącymi włosami, wzrok przenikliwy, choć łagodny, rzęsy jak u młodzieńca, wąs delikatny, ledwie przyprószony siwizną nad wargami o rysunku czystym i subtelnym, jak gdyby nigdy nie zacisnęły się pod wpływem zgubnych namiętności, postać prosta i smukła, ręka bez zarzutu, choć nieco wychudła - oto jak wyglądał jeszcze ów świetny mąż, któremu ongiś tyle sławnych ust oddawało cześć pod imieniem Atosa. W tej chwili był zajęty poprawianiem manuskryptu w zeszycie całkowicie wypełnionym jego własnoręcznym pismem.

Portos

Trzej Muszkieterowie


Punktem środkowym gromadki najbardziej ożywionej był tęgi muszkieter, o wyniosłej postawie i w stroju tak dziwacznym, że zwracał nim na siebie powszechną uwagę. Nie miał na sobie w tej chwili mundurowego płaszcza, którego używanie nie było zresztą bezwarunkowo obowiązujące w tej epoce, nacechowanej nie tyle wolnością, ile bardzo wielką niezależnością. Był ubrany w kaftanik błękitny, nieco wyblakły i wytarty; na szacie tej wisiała wspaniała szarfa, haftowana złotem, które rozbłyskiwało jak łuski kładące się na falach wody w promieniach słonecznych. Długi płaszcz z purpurowego aksamitu spadał mu z wdziękiem z ramion, odsłaniając z przodu błyszczącą szarfę, przy której zwisał rapier olbrzymich rozmiarów.

Portos, jak można było zauważyć, miał usposobienie wręcz odmienne aniżeli Atos. Nie tylko mówił dużo, ale mówił też głośno. Mało mu zresztą zależało na tym – oddajmy mu tę sprawiedliwość – czy go ktoś słucha, czy nie; mówił dla samej przyjemności mówienia i dla przyjemności słuchania swego głosu; mówił o wszystkim, z wyjątkiem nauk, objawiając ku nim Portos, jak można było zauważyć, miał usposobienie wręcz odmienne aniżeli Atos. Nie tylko mówił dużo, ale mówił też głośno. Mało mu zresztą zależało na tym – oddajmy mu tę sprawiedliwość – czy go ktoś słucha, czy nie; mówił dla samej przyjemności mówienia i dla przyjemności słuchania swego głosu; mówił o wszystkim, z wyjątkiem nauk, objawiając ku nim wrodzoną niechęć zaszczepioną mu już od dzieciństwa ku mędrcom. Nie dorównywał Atosowi wielkopańskością powierzchowności, a poczucie tej niższości sprawiało nieraz w początkach ich związku, że bywał niesprawiedliwy wobec tego szlachcica, następnie zaś usiłował przewyższyć go świetnością stroju. Lecz Atos, mimo prostego muszkieterskiego płaszcza, jedynie dumnym odrzuceniem w tył głowy i pewnością kroku niebawem zajmował należne mu miejsce i wypierał Portosa na drugi plan.

Życie Portosa łatwo było szczegółowo poznać, z wyjątkiem jego prawdziwego nazwiska, które znał tylko sam pan de Tréville, podobnie jak i nazwiska jego obu towarzyszów. Można było przejrzeć go na wskroś jak kryształ, dzięki jego próżności i gadatliwości.

W 20 lat później


– Chyba to nie on – rzekł Wiórek, odpowiadając na to, co d’Artagnan wyrzekł był do siebie. – Pan Portos miał prawie sześć stóp wysokości, a ten ma najwyżej pięć.

D’Artagnan przekroczył ogrodzenie i znalazł się przed zamkiem. Spuszczał właśnie nogi na ziemię, kiedy na ganku ukazała się jakaś olbrzymia postać. Musimy tu oddać sprawiedliwość d’Artagnanowi, że mimo całego egoizmu serce jęło mu walić z radości na widok tej wysokiej, marsowej postaci, przywodzącej na myśl człowieka mężnego i zacnego.

Wicehrabia de Bragelonne

Człowiek z pióropuszem podszedł do kamiennego bloku, pochylił się, wsunął podeń ręce, natężył herkulesowe mięśnie i łagodnie, powoli, jak gdyby ruchem maszyny, dźwignął ciężar na wysokość całej stopy nad ziemią.
Robotnik trzymający kół w ręce skorzystał z okazji i wsunął go pod blok.
- No, widzicie! - rzekł olbrzym, nie puszczając ciężaru z rąk, lecz spokojnie kładąc go na podporze.
- Do kaduka! - wykrzyknął d’Artagnan. - Jednego jedynego człowieka tylko znam, który byłby zdolny do takiego wysiłku.


Aramis

Trzej Muszkieterowie

Muszkieter ten był zupełnym przeciwieństwem tego, który go zagadnął i który ozwał się do niego imieniem Aramisa. Był to młody człowiek mogący liczyć zaledwie dwadzieścia dwa lub dwadzieścia trzy lata życia, postawy naiwnej i łagodnej, o oczach czarnych, słodko spoglądających, o twarzy różowej, pokrytej puszkiem, jak brzoskwinia w jesieni. Drobny wąsik, pokrywający górną wargę, tworzył linię najzupełniej regularną; wydawało się, że obawia się opuszczać ręce, aby żyły na nich nie nabrzmiały; kiedy niekiedy szczypał się w koniuszek uszu, aby utrzymać ich przejrzystą i łagodną karnację. Z przyzwyczajenia mówił mało i powoli, kłaniał się często, śmiał się cicho, pokazując przy tym zęby, które były bardzo ładne, a o które dbał, jak się zdawało, tak samo troskliwie, jak i o całą swoją osobę.

Aramis, jakkolwiek sprawiał wrażenie człowieka, który nic nie ukrywa, miał jednak mnóstwo tajemnic. Na zapytania, odnoszące się do innych, odpowiadał półsłówkami, wymijał zaś zupełnie odpowiedź na pytania, odnoszące się do niego samego.

Aramis, stroskany, zaniedbał swą fryzurę, lecz nie mówił nic.

— Tak jest, nie odmawiajmy sobie tej przyjemności — odezwał się Aramis swym zwykłym śpiewnymi i melancholijnym głosem.

W 20 lat później


– Nie tak jak ty, drogi Aramisie, ty wciąż jesteś ten sam, zawsze masz piękne czarne włosy, zawsze zgrabną figurę, wciąż te same kobiece ręce, które stały się teraz cudownymi rękami prałata.
– Tak, to prawda – odrzekł Aramis. – Dbam o siebie bardzo. Wiesz, mój drogi, zaczynam się starzeć, skończę niebawem trzydzieści siedem lat.
– Posłuchaj no, przyjacielu – powiedział uśmiechając się d’Artagnan – skoro doszło do tego, żeśmy się spotkali, to ustalmy jedną rzecz: mianowicie, ile będziemy mieli lat na przyszłość.
– Jak to? – zapytał Aramis.
– Ano tak – odparł d’Artagnan – dawniej ja byłem młodszy od ciebie o jakieś dwa, trzy lata, a jeśli się nie mylę, stuknęła mi już czterdziestka.
– Istotnie! – zgodził się Aramis. – Zatem pomyliłem się ja, gdyż ty, drogi przyjacielu, byłeś zawsze podziwu godnym matematykiem. Według twego rachunku miałbym jakieś czterdzieści trzy lata! Do czarta! Drogi mój, nie zdradź tego w pałacu Rambouillet, byłoby mi to nie na rękę.
– Bądź spokojny – rzucił d’Artagnan. – Nie bywam tam.


– Przeciwnie, odpowiadałaby mi bardzo – odrzekł Aramis – gdybym był podobny do innych ludzi, lecz powtarzam ci, jestem człowiekiem pełnym sprzeczności: to, czego dziś nienawidzę, jutro uwielbiam i na odwrót. Widzisz więc jasno, że nie mogę się angażować, jak czynisz to ty, na przykład, który masz poglądy tak ustalone.
Kłamiesz, podstępny człowieku – pomyślał sobie d’Artagnan. – Jest zupełnie przeciwnie, to ty umiesz sobie wytknąć cel i dążyć doń skrycie.


– Jak ci wiadomo, Aramis jest z natury oziębły – ciągnął Atos – a poza tym wciąż uwikłany w kobiece intrygi.

Głos Atosa, poważny i melodyjny, wciąż jeszcze wywierał swój dawny wpływ na d’Artagnana, podczas gdy głos Aramisa, ostry i piskliwy w chwilach złego humoru, doprowadzał go do irytacji.

Na to słuszne żądanie d’Artagnana ani rusz nie chciał się zgodzić Aramis. Za wszelką cenę pragnął zachować swoje włosy, które miał istotnie piękne i które starannie pielęgnował, i dopiero Atos, całkiem obojętny na to wszystko, musiał mu dać przykład. Portos bez oporu oddał swą głowę w ręce Muszkieta, który śmiało zaczął ciachać nożycami po jego gęstej i twardej czuprynie. D’Artagnan sam się przystrzygł, w tak oryginalny sposób, że głowa jego upodobniła się wielce do medalu z czasów Franciszka I czy Karola IX.

Wicehrabia de Bragelonne

Pod baldachimem ukazała się twarz blada i pełna szlachetnego dostojeństwa, o czarnych oczach i czarnych włosach lekko posrebrzonych siwizną, osubtelnym wykroju warg zdradzającym ostrożność, o wydatnym, kanciastym podbródku. Ta pełna majestatu głowa była nakryta mitrą biskupią, która dodawała jej nie tylko charakteru najwyższej władzy, ale także podkreślała wyraz ascezy i ewangelicznej medytacji.
- Aramis! - wykrzyknął mimo woli Gaskończyk na widok owej przesuwającej się przed nim wyniosłej postaci.
Dostojnik kościelny drgnął, jak gdyby głos przyjaciela zabrzmiał w jego uszach jak głos Boga w dniu Sądu Ostatecznego. Podniósł wielkie, czarne oczy o długich rzęsach i natychmiast przesunął wzrok w kierunku, gdzie rozległ się okrzyk. Jednym rzutem oka ujrzał tuż przy sobie Portosa i d’Artagnana. D’Artagnan z kolei, dzięki bystrości swego wzroku, wszystko zobaczył, wszystko zauważył. Widok postaci biskupa w pełnej okazałości wrył się w jego pamięć na całe życie. Jeden szczegół zwłaszcza uderzył muszkietera. Spostrzegłszy go, Aramis zaczerwienił się, w tej samej chwili jednak skupił pod przymkniętymi powiekami władczy błysk oczu pana i nieuchwytną serdeczność oczu przyjaciela.

Aramis, jak już wspomnieliśmy, jeszcze się nie położył. Siedział w aksamitnym szlafroku i pisał list za listem tym swoim pięknym, drobnym pismem, którego jedna stronica mogłaby wypełnić jedną czwartą książki.

Aramis nie był ani marzycielem, ani człowiekiem o czułym sercu. W młodości układał wiersze, lecz z natury był oschły jak każdy pięćdziesięcioletni mężczyzna, który gorąco kochał kobiety, a raczej sam był przez nie gorąco kochany.


D'Artagnan

Trzej Muszkieterowie

Był to młody człowiek. Nakreślmy jego wizerunek jednym pociągnięciem pióra. Wyobraźcie sobie Don Kichota w osiemnastym roku życia. Don Kichota rozebranego, bez pancerza i nabiodrników. Don Kichota odzianego w wełniany kaftan, którego niebieska barwa przyjęła nie dający się określić odcień koloru wina i lazuru nieba. Oblicze ściągłe i śniade; wystające kości policzkowe, świadczące o chytrości; szczęki nadmiernie rozwinięte, co, ponad wszelką wątpliwość, dowodziło pochodzenia z Gaskonii, nawet gdyby nie miał tamtejszej czapki – a nasz młody człowiek posiadał czapkę ozdobioną rodzajem piórka; oko jasne i rozumnie patrzące; nos zagięty, lecz o szlachetnym rysunku, nieco za duży dla młodzika, a za mały dla człowieka dojrzałego. Człowiekowi mniej biegłemu w obserwacji wydawałby się podróżującym synem zagrodnika, gdyby nie długa szpada zawieszona na pasie i uderzająca właściciela po nogach, gdy stał na ziemi, oraz gdyby nie koń o najeżonej sierści, którego dosiadał.

W 20 lat później


– Pan d’Artagnan – zaanonsował pokojowy.
Oficer wszedł. Był to człowiek lat trzydziestu dziewięciu do czterdziestu, niski, lecz postawy bardzo zgrabnej, szczupły, o spojrzeniu żywym i dowcipnym, brodzie czarnej, a włosach siwiejących, jak to bywa z ludźmi, których życie upłynęło nazbyt pomyślnie albo też zbyt ciężko, a nade wszystko jak to bywa z brunetami.


Zastygł więc w postawie pełnej szacunku, ale zarazem z godnością człowieka, który w swoim życiu często miał okazję przebywać wśród znakomitości.

Wicehrabia de Bragelonne

Ludwik XIV odwrócił głowę, by ukryć uśmiech. Po chwili jednak znów przesunął wzrok na twarz oficera, tak inteligentną, tak śmiałą i stanowczą, że mimo woli pomyślał o energicznym i dumnym profilu orła w słońcu.

Oto w jaki sposób zadano mi dwadzieścia ran i jak doszedłem do pięćdziesiątego czwartego roku życia, nie mając ani jednego ludwika w sakiewce i nie znalazłszy nigdy na swej drodze żadnego opiekuna, ja, który opiekowałem się tylu ludźmi! Toteż zmieniam to określenie, Najjaśniejszy Panie, i teraz, kiedy ktoś mówi mi „później”, odpowiadam „natychmiast”. W tej chwili proszę o odpoczynek, Najjaśniejszy Panie, można mi go udzielić: nic to nie będzie nikogo kosztowało.

-------------------------------------------

Reasumując - Dumasowi udało się utrzymać charakterystykę wszystkich postaci przez całość trylogii nawet mimo drobnych wpadek w innych sprawach.
Potwierdza się fakt, że zarówno Atos, jak i Aramis byli urodziwi, każdy na swój sposób.
Przy ponownej lekturze TM zdumiałam się niepomiernie faktem, że Atos był niski. Haha, przez 20 lat żyłam w przekonaniu, że zaliczał się do wysokich osób. Razz

Dumas pokićkał trochę wiek bohaterów, pozjadał albo pododawał im po parę lat. Wink Najbardziej to widać w przypadku Raula, ale u Muszkieterów też.
Akcja TM = 1625-1628
Akcja W20p = 1648-1649
Akcja WdB = 1660-1666
A wiek postaci same możecie zobaczyć na podstawie w/w fragmentów. Smile

Ps. alem głupia, mogłam sobie obrać za temat pracy twórczość Dumasa - pisałoby mi się o wiele lepiej! Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Esfir dnia Pon 0:15, 01 Mar 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ada
Kompan



Dołączył: 22 Cze 2017
Posty: 13065
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 10:03, 01 Mar 2021    Temat postu:

Co za wspaniałości.
Moimi ulubieńcami są ci sami bohaterowie co Twoi Esfir.

Dzięki za ciekawostki bo mnie nie chciałoby się szukać. Ja klasycznie najbardziej lubię "Trzech Muszkieterów".


Niewiele pamiętam z "Vicehrabiego". Muszę sobie odświeżyć serię.

Co mi brakuje w serialu BBC? Postaci Planchetta.


Jak myślicie czy Atos mógł być ojcem syna Milady?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tosca
Kompan



Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 7947
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 16:35, 01 Mar 2021    Temat postu: Re: Trzej Muszkieterowie i inna twórczość Aleksandra Dumasa

Esfir napisał:
- Atos - ale tylko w Trzech Muszkieterach - bo charyzma, mroczna przeszłość i klasa. W dalszych tomach nie mogłam go zdzierżyć, bo Dumas go strasznie wyidealizował.


Miło, że założyłaś ten wątek Esfir. Trzech muszkieterów czytałam tylko raz w dzieciństwie więc musiałabym sobie tę powieść przypomnieć, ale moim faworytem był Atos z tych samych powodów, które wymieniłaś powyżej. A idealizacja bohatera nigdy mi nie przeszkadzała. Zresztą, okazało się, że to, co jest zbyt idealne dla Ciebie, Esfir, dla mnie jest w sam raz. Smile

Doszło nawet do tego, że to właśnie po bohaterze Dumasa dostał imię owczarek niemiecki, z którym się wychowałam.Atos był tak cudownym, mądrym i zrównoważonym psem,że po jego odejściu obiecałam sobie, że nigdy więcej nie wezmę Owczarka niemieckiego i tak zostało do dziś.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tosca dnia Pon 17:47, 01 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
carmen
Kompan



Dołączył: 04 Lip 2019
Posty: 1172
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kielce/ Kraków

PostWysłany: Pon 19:58, 01 Mar 2021    Temat postu: Re: Trzej Muszkieterowie i inna twórczość Aleksandra Dumasa

Tosca napisał:
Doszło nawet do tego, że to właśnie po bohaterze Dumasa dostał imię owczarek niemiecki, z którym się wychowałam.Atos był tak cudownym, mądrym i zrównoważonym psem,że po jego odejściu obiecałam sobie, że nigdy więcej nie wezmę Owczarka niemieckiego i tak zostało do dziś.

bo niektóre zwierzaki są po prostu jedyne w swoim rodzaju


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 23:48, 01 Mar 2021    Temat postu:

Ado, cieszę się bardzo, że podzielamy ulubieńców! Smile
Co do powtórki trylogii, gorąco polecam! Ciekawa jestem, jakie będą Twoje odczucia po ponownej lekturze. Wicehrabia...ma sporo nudnawych dłużyzn (nic dziwnego, skoro Dumasowi płacono od każdej linijki tekstu Laughing) dotyczących dworu Ludwika XIV, ale główna intryga jest niesamowita, dawno tak mnie nie wciągnęła żadna książka! I to mimo faktu, że część wydarzeń znałam z historii.

Planchet (Wiórek) był ciekawą postacią, ale jakoś go mi nie brakowało w serialu BBC, podobnie jak innych służących. Zresztą w książkach wolałam Grimauda (Milczka) i Bazina (Gryzipiórka). A Mousqueton (Muszkiet) sprawdzał się jako świetny przerywnik komediowy.
Cieszę się jednak, o czym już rozmawiałyśmy, że serial BBC wydał tak świetnego Rocheforta - chyba jedyna postać przewyższająca oryginał literacki!

Uwielbiam gify z ulubionych filmów/seriali, jeśli ich nie chcecie, dajcie znać, bo ten u góry, to trochę spoiler... Embarassed

Mordaunt wiekowo mógłby być synem Atosa, miał 22-23 lata w W20lp, a Atos 48.
Jednak wydaje mi się to nieprawdopodobne, gdyż syn Milady urodził się już po jej rozpadzie małżeństwa z Atosem. Zresztą jest jasno napisane, że to dziecko de Wintera.
Policzmy - akcja W20lp to 1648 - 23 lub 22 = 1625 lub 1626. Mordaunt urodził się w momencie, kiedy zaczyna się akcja TM, co potwierdza ojcostwo de Wintera albo innego przelotnego kochanka Wink, ale na pewno nie Atosa, który już chyba od 5 lat żył z brzemieniem zdrady żony.

Tosco, w takim razie musisz przeczytać dalsze tomy trylogii muszkieterskiej! Ten "nowy" Atos bez zmazy i skazy z pewnością przypadnie Ci do gustu! Very Happy Jest tak szlachetny i w ogóle, że spokojnie może iść w szranki z Twoimi ulubieńcami z innych książek. Wink
Wolałam niestety jego osobowość w TM, za to Aramis zyskał w moich oczach, bo stał się bardziej "przybrudzony". Smile Chociaż on akurat zawsze taki był tylko w mniejszym stopniu - miał w sobie czarującą dychotomię, rozdarcie między życiem świeckim a duchownym i skłonność do intryg.

Zacne imię dla pieska i z tego, co piszesz, Twój pupil w pełni na nie zasługiwał. Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Esfir dnia Pon 23:50, 01 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 1:36, 02 Mar 2021    Temat postu:

I jeszcze link odnośnie spekulacji co do powrotu BBC "Muszkieterów" w 2022 - [link widoczny dla zalogowanych]

To pewnie fejk. Niestety sami aktorzy są sceptyczni co do tego pomysłu. Tom twierdzi, że książki są lepsze niż filmy (słusznie... Razz), a Santiago nie chce widzieć starego Aramisa (odwrotnie niż ja! Razz Zresztą jaki on stary?! Santiago skończy w tym roku 43 lata, to dosłownie wiek Aramisa z W 20 lat później!) i obawia się, że nowa produkcja, gdyby była zła, splamiłaby świetny serial (tu racji mu odmówić nie można).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Esfir dnia Wto 1:38, 02 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ada
Kompan



Dołączył: 22 Cze 2017
Posty: 13065
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:10, 02 Mar 2021    Temat postu:

Odnośnie powrotu serialu.
Ten pomysł fani wrzucili tuż po 3 sezonie. Ja chciałabym by było więcej odcinków, ale nie takich jak w ostatnim sezonie. Bo 3 sezon dla mnie nie istnieje. Nie mogę go oglądać s taka samą przyjemnością jak poprzednie. Wróg jest kiepski mimo mojej sympatii do Ruperta Grinta. Za bardzo przekombinowali na ostatek. To nie ten sam klimat.
Gdyby kontynuacja miała dobry pomysł to jestem za. Ale jeśli nie to lepiej go nie ruszać. Może aktorzy mieli wgląd w ogólny koncept scenariusza i niezbyt im pasował? Albo po prostu nie chcą wracać do tej samej rzeki po latach i chcą nowych ról.

Ja lubię gify i fotki. Dobre jest jak Rochefort zawsze pyszczy na Muszkieterów, a oni stoją grzecznie i wywracają do siebie oczami. Zadzkwwiaje jak każdy się przyzwyczaił do roli złego Rocheforta. W książce jest inny. Chyba nie trafiłam na ekranizacje, gdzie Rochefort byłby przyjacielem jak w orignale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 10:56, 02 Mar 2021    Temat postu:

Wydaje mi się, że powrót raczej nie będzie realny. Przyznam, że 3 sezon obejrzałam tylko wyrywkowo. Wspaniały był tam Ludwik XIII, a reszta gorzej... A ci źli faktycznie nie mieli klimatu Richelieu i Rocheforta.
Chodziło Ci chyba o Ruperta Everetta? Wink
Jedyny powrót tego serialu, jaki bym widziała, to zerwanie z koncepcją odcinków, z których każdy jest "kryminalną" historyjką, lecz po prostu wierne zekranizowanie 2 dalszych tomów trylogii.
Tutaj aktorzy mogliby się popisać aktorsko, a scenariusz jak na Dumasa przystało, głupi nie byłby. Wink

To mój główny zarzut wobec tego serialu, że zrobili z tego takie luźne opowiastki nie bardzo mające związek z książkami. W niektórych przypadkach wyszło to na lepsze (Milady, Rochefort), ale w innych niekoniecznie.

Tak, a Rochefort wyraźnie w W20lp jest przyjacielem. Nie wiem, jak to było "The Return of the Musketeers" Lestera? Tam Rochefort ożył. Razz Przyznam, że oglądałam ten film tylko na wyrywki - dla pięknego Chamberlaina. Wink A go akurat mało było! A reszta filmu to raczej żenada...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:50, 03 Mar 2021    Temat postu:

Jeszcze jedno a propos adaptacji Lestera - Olivier Reed pięknie wymawiał francuskie nazwy! Jak poprawnie i miękko powiedział "le comte de la Fère"! A to nieczęste u anglojęzycznych aktorów! Wink I prawidłowo wymówił "duc de Beaufort" tzn. "o" w środku [eau], a nie "oł" jak inni aktorzy w filmie. Chamberlain również poprawnie wymawiał nazwy, ale bardziej twardo, czuć, że z angielska.

Jeszcze jest jakaś rosyjska adaptacja Trzech Muszkieterów z 2013. Nie widziałam, ale ten Atos wygląda nieźle. Pomijając wydatny nos, kształt i rysy twarzy ma chyba najbardziej zbliżone do książkowego Atosa.


I na osłodę jedna z moich ulubionych scen w serialu BBC! Pocałunek, ale braterski, bez żadnych modnych obecnie podtekstów!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Esfir dnia Śro 21:51, 03 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ada
Kompan



Dołączył: 22 Cze 2017
Posty: 13065
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 22:14, 03 Mar 2021    Temat postu:

Widziałam wczoraj na insta jak fani świętowali urodziny Richarda.

Widziałam urywki tej rosyjskiej wersji i nikt mi tam nie pasuje. Tylko Oliver, albo Tom to Atos dla mnie.

Ach też pocałunek był świetny. Ale ta scena jak Aramis musiał wyjawić tajemnice chłopakom. Była ekstra.
Atos: Rochefort wie. Powiedz im..przez Ciebie to wszystko. Skoro to co zrobił Rochefort to zdrada to co z Tobą?
Aramis: to miłość.
Atos: król z pewnością dostrzeże różnice.

Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:21, 03 Mar 2021    Temat postu:

Wczoraj? To dziwne, bo Richard ma urodziny dopiero 31 marca.

Ta scena z wyjawieniem tajemnicy była dobra. Cierpiętnicza mina Aramisa i pełne politowania spojrzenia pozostałych, którzy też w duchu myśleli, co z niego za idiota. Laughing

Z Atosem mam problem, bo żaden ze znanych mi aktorów nie oddaje idealnie książkowego pierwowzoru. Oliver Reed miał niewątpliwie piękny głos i klasę, która czasem wyzierała spoza jego komediowej maski, ale momentami za bardzo błaznował i reagował zbyt nadpobudliwie jak Atosa. Zresztą, co już ustaliłyśmy, był trochę za puszysty do roli. Very Happy
Tom był wspaniały jako Atos rozumiany jako postać serialowa odmienna od książkowej. Z książką miał mało wspólnego. I niestety - nie widziałam w nim charyzmy cechującej Atosa czy nawet Olivera w przebłyskach.
Sporo z Atosa książkowego miał Wieniamin Smiechow - godność, taką cichą klasę i ładny głos. I był szczupły! Laughing Jednak kolor oczu i twarz nie całkiem mi się zgadzała.


W przypadku Aramisa jestem pewna, że był nim Richard Chamberlain zarówno za młodu, jak i na starsze lata z jednym "ale", o którym już pisałam - kolor włosów powinien być inny. Oczy też, ale tu, jak w przypadku Saszy, nie pozwoliłabym nikomu przy takich błękitnych pięknościach majstrować. Laughing
Santiago byłby Aramisem idealnym, gdyby inaczej poprowadzono jego postać w serialu. Tutaj był po prostu zbyt prostolinijny, nie było w nim ani krzty przebiegłości.
Świetnie tę dwulicowość pokazał Richard Chamberlain w nielicznych scenach "The Return of the Musketeers"! Dlatego żal mi tyłek ściska, że tak spieprzyli ten film.
Zastanawiam się również nad Igorem Staryginem - za młodu niezbyt mi pasował na Aramisa, ale jako dojrzały mężczyzna wizualnie i charakterologicznie oddał ducha Aramisa z Wicehrabiego de Bragelonne w "Tajemnicy królowej Anny"! Oprócz świetnej gry, miał skubany smukłą sylwetkę i piękne, niemal kobiece ręce. Wink

Jeśli chodzi o Portosa - Walentin Smirnicki był najbliższy książkowemu Portosowi - wizualnie i charakterologicznie.

Co do d'Artagnana - waham się między Luke'm Pasqualino a Michaiłem Bojarskim. Luke był świetny, jednak Michaił miał szansę zagrać starszego d'Artagnana, z czego się dobrze wywiązał. Za młodu zagrał nieco zwariowanego Gaskończyka, ale nie takiego głupka jak York. I co ważne - pasował z wyglądu. Smile A na starsze lata świetnie pokazał spryt i inteligencję d'Artagnana.

No, rozpisałam się. Część moich słów to powtórka z innych tematów, ale myślę, że warto tutaj o tym wspomnieć, skoro jest temat o Dumasie, a nie szukać po innych wątkach.

I tak na marginesie, zastanawiam się, skąd informacja w sieci, że Atos miał na imię Olivier? W książkach się z tym nie spotkałam. Mówiono o nim jako o Hrabim de la Fère. Podobnie - skąd wiadomo, że Portos to Christopher? D'Artagnana imię też jest chyba nigdzie nie wspomniane, ale tu można założyć, że miał na imię Charles jak jego historyczny odpowiednik. Jedynie Aramis był kilkukrotnie wyraźnie wzmiankowany w książkach z imienia - René.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Esfir dnia Czw 0:07, 04 Mar 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:44, 04 Mar 2021    Temat postu:

Sprawdziłam z ciekawości - imię Aramisa jest wspomniane dokładnie dwukrotnie w trylogii - wypowiada je księżna de Longueville w W 20 lat później i Bazin (Gryzipiórek) w Wicehrabim de Bragelonne. Wink
Zatem to kanon. Z imienia Aramisa jestem w pełni usatysfakcjonowana - ładnie brzmi w połączeniu z nazwiskiem i jest dużo piękniejsze niż Henri, miano historycznego pana na Aramitz. Razz

Co do reszty Muszkieterów niestety nie znalazłam nic. Może Wam się uda coś namierzyć?
Jakoś nie pasuje mi do Atosa imię Olivier. Razz Wolałabym już miano jego historycznego odpowiednika - Armand.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ada
Kompan



Dołączył: 22 Cze 2017
Posty: 13065
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 17:39, 04 Mar 2021    Temat postu:

A mnie Olivier pasuje do Atosa.

Zastanawiam się czy w filmie z 1973 go tak nie nazwano i tak już zostało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:54, 04 Mar 2021    Temat postu:

To byłby ciekawy trop, skoro aktor grający Atosa miał tak samo na imię. Wink
Jednak to nie to.
Doczytałam właśnie, że Olivier jako imię Atosa w trylogii Dumasa się nie pojawia, za to zostało tylko raz wspomniane w sztuce teatralnej Dumasa La jeunesse des mousquetaires (Młodość Muszkieterów) z 1849.
Wymawia je ...Milady jeszcze jako narzeczona Atosa. Wink
Zatem muszę pogodzić z tym, że Olivier to również kanon. Wink

Sztukę możecie przeczytać tutaj w angielskim tłumaczeniu: [link widoczny dla zalogowanych]

Wydaje mi się to znamienne, że tylko dwóch muszkieterów otrzymało od Dumasa swoje imiona, a główny bohater, d'Artagnan nie dostąpił tego zaszczytu, już nie mówiąc o Portosie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Esfir dnia Czw 18:59, 04 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ada
Kompan



Dołączył: 22 Cze 2017
Posty: 13065
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 31 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:56, 04 Mar 2021    Temat postu:

Jesteś istną kopalnia wiedzy Esfir.

Mnie pasuje Olivier. Przejrzałam listę swoich ulubieńców i próbowałam dopasować kto mógłby kogo zagrać w późniejszych latach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.domogarov.unl.pl - FORUM Strona Główna -> Zainteresowania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 46, 47, 48  Następny
Strona 1 z 48

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin