Forum www.domogarov.unl.pl - FORUM Strona Główna www.domogarov.unl.pl - FORUM
Forum polskiej nieoficjalnej strony poświęconej twórczości aktora Aleksandra Domogarova
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Noc czerwcowa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 15, 16, 17  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.domogarov.unl.pl - FORUM Strona Główna -> Telewizja
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tosca
Kompan



Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 7947
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:10, 28 Sty 2016    Temat postu:

Bądź ty spokojna — rzekł. — Póki ja trzeźwy, póki mnie gorzałka-matka głowy nie zapali, poty ty dla mnie jak obraz w cerkwi. A od czasu jak ja ciebie w Barze znalazł, przestałem pić. Przedtem ja pił, pił, biedę moją gorzałką-matką zalewał. Co było robić? Ale teraz do ust nie wezmę ni słodkiego wina, ni palanki."

A co by było, gdyby Bohun się jednak upił? Sam nie daje gwarancji, że się wtedy powstrzyma przed hm... tknięciem Helenki?

W tej kwestii również jestem niepoprawną optymistką i sądzę, że Bohun nigdy, by Heleny nie skrzywdził. Przecież sam mówi, że pił przede wszystkim z rozpaczy i żalu po utracie ukochanej. Nie, Bohun na pewno dotrzymałby danego Helenie słowa.
Dowodem na siłę charakteru Bohuna jest według mnie także to, że dotrzymał przyrzeczenia danego kniahini i nie rozdarł Skrzetuskiego na strzępy, mimo że ten wcześniej Bohuna znieważył i bezczelnie podrywał Helenę na oczach Kozaka. Gdyby Bohun miał słaby charakter to na wbiciu noża w blat stołu na pewno by się nie skończyło.
Mało tego, Bohun nie skrzywdził Heleny nawet wtedy, gdy Horpyna próbowała mu podsunąć , jak ja to określam, siedemnastowieczny odpowiednik pigułki gwałtu, bo wiedział, że takie zachowanie nie przystoi prawdziwemu mężczyźnie. Jak sam powiedział: „Żeby ja był chłop to bym cię nahajem po białych plecach rozumu nauczył i bez księdza się twoją krasą nasycił.” Sienkiewiczowski Bohun był mężczyzną z klasą, który wiedział, że kobiety bić nie wolno. Sam Sienkiewicz napisał, że Bohun " najlepiej uosabiał Kozaka- rycerza". A co zrobił J. Hoffman? Zamienił Bohuna w furiata i prymitywa, który całą swoją nienawiść do Skrzetuskiego wyładowuje na kobiecie, którą rzekomo kocha nad życie.
A co do wyglądu to mnie także o wiele bardziej podoba się Bohun filmowy ( jasne oczy i włosy, prosty nos) i podejrzewam, że to była jedna z przyczyn przemiany Sienkiewiczowskiego romantyka i gentlemana w furiata. Gdyby filmowy Bohun miał taki charakter, jak książkowy to najprawdopodobniej żadna Polka by na Żebrowskiego- Skrzetuskiego nie spojrzała. Ja też, gdybym nie znała powieści, w pierwszej chwili pomyślałabym: "Co za cham z tego Bohuna, jak można tak traktować kobietę?! Dobrze, że Helena się opamiętała". Na szczęście w oryginale Bohun ma o wiele lepszy charakter.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tosca dnia Pią 16:00, 29 Sty 2016, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:45, 28 Sty 2016    Temat postu:

Tosca napisał:
Bądź ty spokojna — rzekł. — Póki ja trzeźwy, póki mnie gorzałka-matka głowy nie zapali, poty ty dla mnie jak obraz w cerkwi. A od czasu jak ja ciebie w Barze znalazł, przestałem pić. Przedtem ja pił, pił, biedę moją gorzałką-matką zalewał. Co było robić? Ale teraz do ust nie wezmę ni słodkiego wina, ni palanki."

A co by było, gdyby Bohun się jednak upił? Sam nie daje gwarancji, że się wtedy powstrzyma przed hm... tknięciem Helenki?

W tej kwestii również jestem niepoprawną optymistką i sądzę, że Bohun nigdy, by Heleny nie skrzywdził. Przecież sam mówi, że pił przede wszystkim z rozpaczy i żalu po utracie ukochanej. Nie, Bohun na pewno dotrzymałby danego Helenie słowa.
Dowodem na siłę charakteru Bohuna jest według mnie także to, że dotrzymał przyrzeczenia danego kniahini i nie rozdarł Skrzetuskiego na strzępy, mimo że ten wcześniej Bohuna znieważył i bezczelnie podrywał Helenę na oczach Kozaka. Gdyby Bohun miał słaby charakter to na wbiciu noża w blat stołu na pewno by się nie skończyło.
Mało tego, Bohun nie skrzywdził Heleny nawet wtedy, gdy Horpyna próbowała mu podsunąć , jak ja to określam, siedemnastowieczny odpowiednik pigułki gwałtu, bo wiedział, że takie zachowanie nie przystoi prawdziwemu mężczyźnie. Jak sam powiedział: „Żeby ja był chłop to bym cię nahajem po białych plecach rozumu nauczył i bez księdza się twoją krasą nasycił.” Sienkiewiczowski Bohun był mężczyzną z klasą, który wiedział, że kobiety bić nie wolno. Sam Sienkiewicz napisał, że Bohun " najlepiej uosabiał Kozaka- rycerza". A co zrobił J. Hoffman? Zamienił Bohuna w furiata i prymitywa, który całą swoją nienawiść do Skrzetuskiego wyładowuje na kobiecie, którą rzekomo kocha nad życie.
A co do wyglądu to mnie także o wiele bardziej podoba się Bohun filmowy ( jasne oczy i włosy, prosty nos) i podejrzewam, że to była jedna z przyczyn przemiany Sienkiewiczowskiego romantyka i gentlemana w furiata. Gdyby filmowy Bohun miał taki charakter, jak książkowy to najprawdopodobniej żadna Polka by na Żebrowskiego- Skrzetuskiego nie spojrzała. Ja też, gdybym nie znała powieści, w pierwszej chwili pomyślałabym: "Co za cham z tego Bohuna, jak można tak traktować kobietę?! Dobrze, że Helena się opamiętała". Na szczęście w oryginale Bohun ma o wiele lepszy charakter.

Hmmm, to tu mamy inne zdanie.
Jakkolwiek książkowy Bohun był wobec Helenki dość układny, to nadal daleko mu do (nieistniejącego) stereotypowego ideału rycerza, wszelkie inne gwałtowne cechy charakteru zachował.
To człowiek, dla którego zabicie człowieka nie było pierwszyzną (tu akurat to kwestia czasów, w jakich żył, Skrzetuski nie lepszy), który wyprawiał się na chana krymskiego, topił niewinne dziewczęta (że też powiedział to otwarcie Helence... i co liczył, że po takim wyznaniu na niego lepiej spojrzy? Razz), pił na umór, hulał wraz ze swoją watahą po stepie i nie tylko. Wink
Dlatego dodana przez Hoffmanna szarpanina nawet wpisuje mi ładnie się w jego książkowy, buńczuczny, kozacki charakter.
Moim zdaniem to nie był gest chama i prymitywa, tylko zrozpaczonego gieroja-liubownika. Smile W żaden inny sposób Jurko jej nie tknął, a mógł - Helcia była całkowicie w jego mocy.

Nie bez powodu Helena obawiała się książkowego Jurko - bała się jego nieobliczalności, gwałtownego gniewu i porywczości. Powód jej wstrętu - że rozszczepił przy niej człowieka (jakkolwiek rozumieć rozszczepić - zranić czy zabić) może wydawać się dziwny, ale nie jest - biorąc pod uwagę całokształt jego charakteru.
Nawet kniahini odczuwała przed nim lęk, a była to kobieta silna ręką trzymająca Rozłogi (i... własnego śp. męża Very Happy) - herszt-baba.

Jeśli już patrzymy na kwestię praw - Jurko akurat miał prawo wyładować swój gniew na Helence, wszak to ona była źródłem jego cierpień. Wink Nie Skrzetuski, on był tylko wygodnym pretekstem (nawinął się pierwszy lepszy szlachcic, w dodatku młody i całkiem niebrzydki, który zaczął do niej cholewki smalić oraz dał jej szanse na uwolnienie się spod kurateli ciotki i od przerażającego ją Bohuna). Helena miała wolną wolę, mogła Jana nie wybierać.

Nadto silne charaktery też mogą mieć chwile słabości, a tym bardziej takie porywcze jak Bohun, dlatego nie mogę wykluczyć też tego pesymistycznego scenariusza, chociaż całym sercem jestem za optymistycznym. Smile

Świetnie, że się zgadzamy chociaż w kwestii wyglądu cudownego i niepowtarzalnego Saszy. Very Happy

Na osłodę:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Esfir dnia Czw 21:46, 28 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tosca
Kompan



Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 7947
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 22:33, 28 Sty 2016    Temat postu:

Znowu mamy odmienne poglądy, bo ja historię tej galery z sułtańskimi brankami zawsze interpretowałam jako próbę zdyskredytowania Bohuna, bo mam nieodparte wrażenie, że w pewnym momencie Sienkiewicz doszedł do wniosku, że trzeba trochę „ dołożyć” boskiemu Kozakowi więc zrobił z niego seryjnego mordercę kobiet. Dla mnie ta cała historia pasuje do przepięknego miłosnego wyznania jak kwiatek do kożucha i ewidentnie widać, że została tam wetknięta na siłę, bo przecież Bohun był człowiekiem inteligentnym więc, tak jak napisałaś, musiał zdawać sobie sprawę, że po takich zwierzeniach na pewno nie zyska w oczach Heleny.
Co do „rozszczepienia” człowieka na oczach Heleny to sprawa wcale nie jest oczywista. Sienkiewicz próbował jakoś wytłumaczyć nienawiść Heleny do Bohuna, ale, według mnie, zrobił to bardzo nieudolnie, bo ogólnikowe stwierdzenia typu „ krew padła między nich i nienawiść wrosła”, albo „ ona ma go w nienawiści odkąd on człowieka przy niej rozszczepił” są dla mnie mało przekonujące. Nie wierzę, że człowiek, nawet tak porywczy jak Bohun, zabiłby lub ciężko poranił człowieka na oczach ukochanej kobiety, a nawet jeśli to zrobił to zapewne w obronie Heleny lub własnej. Co miał Kozak zrobić? Stać jak słup soli i dać się zaszlachtować lub pozwolić, żeby jakiś delikwent się do Heleny przystawiał. Mogło przecież tak być, bo nie wiemy, co tam się wydarzyło.
W kwestii „wolnej woli” Heleny także się nie zgodzę. Helena była osobą słabą i bezwolną. Nie miała za grosz charakteru. Bez mrugnięcia okiem pozwoliła, aby rodzina ograbiła ją z majątku, pomiatała nią i traktowała jak towar, przedmiot oddawany temu, kto więcej daje lub jest lepiej ustawiony: „ Każesz bić [ Skrzetuskiego] maty to będziem, każesz mu dać dziewkę to ją damy.” Helena zapewne sądziła, że małżeństwo z Janem zagwarantuje jej świetlaną przyszłość, ale wpadła z deszczu pod rynnę, bo mąż wcale jej szanował, potraktował jak „klacz zarodową” ( 13 dzieci!). Sądzę, że z perspektywy czasu Helena gorzko żałowała swego wyboru, ale tego już Sienkiewicz napisać nie mógł, bo to nie pasowało do jego koncepcji „pokrzepiania serc.”
Przypomniała mi się jeszcze jedna kwestia, której dotąd nie poruszyłyśmy: poselstwo Bohuna do Jana Kazimierza z listem od Chmielnickiego. Moim zdaniem Bohun podjął się tego zadania przede wszystkim po to, żeby pokazać Helenie, że nie jest w niczym gorszy od Skrzetuskiego i także cieszy się zaufaniem swego zwierzchnika.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 23:26, 28 Sty 2016    Temat postu:

Tosca napisał:
Co do „rozszczepienia” człowieka na oczach Heleny to sprawa wcale nie jest oczywista. Sienkiewicz próbował jakoś wytłumaczyć nienawiść Heleny do Bohuna, ale, według mnie, zrobił to bardzo nieudolnie, bo ogólnikowe stwierdzenia typu „ krew padła między nich i nienawiść wrosła”, albo „ ona ma go w nienawiści odkąd on człowieka przy niej rozszczepił” są dla mnie mało przekonujące. Nie wierzę, że człowiek, nawet tak porywczy jak Bohun, zabiłby lub ciężko poranił człowieka na oczach ukochanej kobiety, a nawet jeśli to zrobił to zapewne w obronie Heleny lub własnej. Co miał Kozak zrobić? Stać jak słup soli i dać się zaszlachtować lub pozwolić, żeby jakiś delikwent się do Heleny przystawiał. Mogło przecież tak być, bo nie wiemy, co tam się wydarzyło.

Owszem, tłumaczenie wstrętu Helenki do Bohuna jest nieudolne. Chociaż w związku z tym, że nie wiemy, o co tam dokładnie poszło - trudno wyrokować - może rzeczywiście Bohun wtedy tego człowieka potraktował surowo i niesłusznie.

Tosca napisał:
W kwestii „wolnej woli” Heleny także się nie zgodzę. Helena była osobą słabą i bezwolną. Nie miała za grosz charakteru. Bez mrugnięcia okiem pozwoliła, aby rodzina ograbiła ją z majątku, pomiatała nią i traktowała jak towar, przedmiot oddawany temu, kto więcej daje lub jest lepiej ustawiony: „ Każesz bić [ Skrzetuskiego] maty to będziem, każesz mu dać dziewkę to ją damy.” Helena zapewne sądziła, że małżeństwo z Janem zagwarantuje jej świetlaną przyszłość, ale wpadła z deszczu pod rynnę, bo mąż wcale jej szanował, potraktował jak „klacz zarodową” ( 13 dzieci!). Sądzę, że z perspektywy czasu Helena gorzko żałowała swego wyboru, ale tego już Sienkiewicz napisać nie mógł, bo to nie pasowało do jego koncepcji „pokrzepiania serc.”

Helena była zahukana przez ciotkę, jednak w kwestii Rozłogów nie miała wyjścia - była dzieckiem, gdy zmarł ojciec - co miała zrobić? Zwłaszcza, że kniahini była kobietą nietuzinkową i trzymającą również wszystkich swoich 5 synów mocno za karki (i Bohuna też, do czasu).
Nie znaczy to jednak, że Helcia nie miała charakteru. Wręcz przeciwnie.

Przecież sam fakt, że oparła się Bohunowi świadczy o jej silnej woli. Twisted Evil Gdyby była osobą bezwolną, pokornie zgodziłaby się na małżeństwo z Jurko, a tak - nadarzyła się okazja ze Skrzetuskim - wykorzystała ją.
Jej siły woli dowodzi próba samobójcza w Barze - wolała umrzeć niż dostać się w ręce naszego atamana.
Na kartach powieści zresztą przewija się motyw gorącej krwi Kurcewiczów, którą Helena odziedziczyła.

Co do klaczy - Helenie widać to odpowiadało, sądzę, że gdyby nie, to by znalazła swoje sposoby, aby powstrzymać żądze małżonka. Razz

Tosca napisał:
Przypomniała mi się jeszcze jedna kwestia, której dotąd nie poruszyłyśmy: poselstwo Bohuna do Jana Kazimierza z listem od Chmielnickiego. Moim zdaniem Bohun podjął się tego zadania przede wszystkim po to, żeby pokazać Helenie, że nie jest w niczym gorszy od Skrzetuskiego i także cieszy się zaufaniem swego zwierzchnika.
Całkiem prawdopodobne - panowie lubią ze sobą rywalizować. Wink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Esfir dnia Czw 23:31, 28 Sty 2016, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tosca
Kompan



Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 7947
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:27, 29 Sty 2016    Temat postu:

„Owszem, tłumaczenie wstrętu Helenki do Bohuna jest nieudolne. Chociaż w związku z tym, że nie wiemy, o co tam dokładnie poszło - trudno wyrokować - może rzeczywiście Bohun wtedy tego człowieka potraktował surowo i niesłusznie”.
W tym przypadku trzymam się zasady domniemania niewinności: nie mamy pewności, co się tam wydarzyło więc interpretujemy przebieg tego incydentu na korzyść Jurko.
Gdyby Helena miała choć trochę ognia we krwi to nawet by nie spojrzała na tego niezgułę Skrzetuskiego, zwłaszcza mając przy sobie temperamentnego i zabójczo przystojnego Bohuna zakochanego w niej do szaleństwa. Ale Helena była przede wszystkim spętana przez konwenanse więc byle polski szlachciura, którego ledwo znała, błyskawicznie owinął ją sobie wokół palca. Zauważ, że Helena rzuca Bohunowi prosto w twarz, że nie jest jej godzien, że gardzi nim i jego uczuciami: „ Ty mi o swoim kochaniu nie mów, bo mi od niego wstyd, gniew i obraza. Jam nie dla ciebie.” Gdyby Bohun rzeczywiście chciał zmusić Helenę do małżeństwa to by to zrobił ( i jej protesty na nic by się zdały), bo jak sam mówi: „żebyś nie była ranna, to ja by dziś jeszcze pchnął mołojców do Raszkowa i mnicha za łeb kazał przyprowadzić, a jutro ja by był twój mąż”, ale Kozak, moim zdaniem, po raz kolejny pokazał klasę: nie chciał się z nią żenić siłą, tylko próbował do siebie przekonać najpierw prośbą, a jak to nie pomogło groźbą, ale nigdy szarpaniną. Mówił też, że próbował o niej zapomnieć, ale nie mógł.
A próbę samobójczą Heleny uważam, za „pokazówkę” na zasadzie: „jesteś dla mnie nikim więc mnie żywej nie dostaniesz.” Znowu konwenanse na pierwszym miejscu.
Helena bardzo straciła w moich oczach także wtedy, gdy nie zareagowała na chamskie odzywki Skrzetuskiego względem Bohuna: „ ten Kozak chyba niespełna rozumu”, albo pogardliwe pytanie: „Czy to Kozak w służbie synów imci pani?” Czyli według naszego "Chrystusa w mundurze oficera jazdy": Kozak= sługa= popychadło. A Helena nic na to nie odpowiedziała. Gdyby miała charakter postawiłaby się Skrzetuskiemu. Ja bym go zaraz sprowadziła do parteru: powiedziałabym mu, że nie życzę sobie, żeby tak Bohuna traktował, bo szlachectwo nie upoważnia go do pomiatania innymi. Zresztą, to wcale nie musiałby być Bohun. Ja po prostu nie lubię ludzi, którzy zachowują się w taki sposób, jak Skrzetuski. W tej scenie namiestnik wystawił sobie jak najgorsze świadectwo. Jest takie powiedzenie: „Jeśli chcesz poznać człowieka, dowiedz się jak traktuje swoich podwładnych a nie równych sobie”. A Helena, jak widać, w pełni podzielała poglądy swojego przyszłego małżonka i poniewierała Bohunem, bo był dla niej tylko chłopem, który „rodziców nieświadom.”
„Co do klaczy - Helenie widać to odpowiadało, sądzę, że gdyby nie, to by znalazła swoje sposoby, aby powstrzymać żądze małżonka”.
A jak, według Ciebie, miała to zrobić? Przecież w tamtych czasach antykoncepcja z prawdziwego zdarzenia właściwie nie istniała, a poza tym mam nieodparte wrażenie, że Helena nie miała nic do powiedzenia. Najprawdopodobniej „ cudowny” Skrzetuski postawił sprawę tak: jesteś moją żoną i urodzisz mi tyle dzieci, ile ja zechcę ( uważam, że on byłby do tego zdolny- wystarczy sobie przypomnieć jak zastraszył Kurcewiczów, żeby mu oddali Helenę). Gdyby mu się postawiła to dopiero by było ( jak ona śmie uchylać się od „małżeńskiego obowiązku". Jeszcze by jej imć Skrzetuski przylał i na tym by się bunt Helenki skończył.
Mało tego uważam, że Helena celowo zataiła przed mężem fakt, że jej matka zmarła przy porodzie ( istniało ryzyko, że Helena również może podzielić jej los). Pewnie bała się, że jak Skrzetuski się o tym dowie to jej nie weźmie za żonę. Według mnie to dowód na głupotę Heleny ( ryzykować życiem dla faceta, który najwyraźniej ma obsesję punkcie przedłużania gatunku) A jeśli Skrzetuski wiedział w jakich okolicznościach zmarła jego teściowa to tym gorzej o nim świadczy, bo gdyby rzeczywiście szanował żonę to nie zmuszałby jej do rodzenia tylu dzieci.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tosca dnia Pią 17:13, 29 Sty 2016, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:24, 29 Sty 2016    Temat postu:

Tosca napisał:
Gdyby Helena miała choć trochę ognia we krwi to nawet by nie spojrzała na tego niezgułę Skrzetuskiego, zwłaszcza mając przy sobie temperamentnego i zabójczo przystojnego Bohuna zakochanego w niej do szaleństwa. Ale Helena była przede wszystkim spętana przez konwenanse więc byle polski szlachciura, którego ledwo znała, błyskawicznie owinął ją sobie wokół palca. Zauważ, że Helena rzuca Bohunowi prosto w twarz, że nie jest jej godzien, że gardzi nim i jego uczuciami: „ Ty mi o swoim kochaniu nie mów, bo mi od niego wstyd, gniew i obraza. Jam nie dla ciebie.” Gdyby Bohun rzeczywiście chciał zmusić Helenę do małżeństwa to by to zrobił ( i jej protesty na nic by się zdały), bo jak sam mówi: „żebyś nie była ranna, to ja by dziś jeszcze pchnął mołojców do Raszkowa i mnicha za łeb kazał przyprowadzić, a jutro ja by był twój mąż”, ale Kozak, moim zdaniem, po raz kolejny pokazał klasę: nie chciał się z nią żenić siłą, tylko próbował do siebie przekonać najpierw prośbą, a jak to nie pomogło groźbą, ale nigdy szarpaniną. Mówił też, że próbował o niej zapomnieć, ale nie mógł.
A próbę samobójczą Heleny uważam, za „pokazówkę” na zasadzie: „jesteś dla mnie nikim więc mnie żywej nie dostaniesz.” Znowu konwenanse na pierwszym miejscu.
Helena bardzo straciła w moich oczach także wtedy, gdy nie zareagowała na chamskie odzywki Skrzetuskiego względem Bohuna: „ ten Kozak chyba niespełna rozumu”, albo pogardliwe pytanie: „Czy to Kozak w służbie synów imci pani?” Czyli według naszego "Chrystusa w mundurze oficera jazdy": Kozak= sługa= popychadło. A Helena nic na to nie odpowiedziała. Gdyby miała charakter postawiłaby się Skrzetuskiemu. Ja bym go zaraz sprowadziła do parteru: powiedziałabym mu, że nie życzę sobie, żeby tak Bohuna traktował, bo szlachectwo nie upoważnia go do pomiatania innymi. Zresztą, to wcale nie musiałby być Bohun. Ja po prostu nie lubię ludzi, którzy zachowują się w taki sposób, jak Skrzetuski. W tej scenie namiestnik wystawił sobie jak najgorsze świadectwo. Jest takie powiedzenie: „Jeśli chcesz poznać człowieka, dowiedz się jak traktuje swoich podwładnych a nie równych sobie”. A Helena, jak widać, w pełni podzielała poglądy swojego przyszłego małżonka i poniewierała Bohunem, bo był dla niej tylko chłopem, który „rodziców nieświadom.”

Skoro piszesz, że była spętana przez konwenanse i wychowanie, to tym bardziej nie było możliwości, żeby Helcia postawiła się Skrzetuskiemu lżącemu Bohuna. Ona myślała tak samo.
Dlatego to nie jest dowód na jej słabość charakteru.
Skrzetuski, jaki był nie był - to nie zasługuje na tak złą ocenę - zdecydowanie nie był dupą wołową, odwagi mu nie brakowało (szantaż Kurcewiczów, wyjazd na Sicz, przedarcie się do Zbaraża). I być może Helena wolała jego niż Bohuna, właśnie dlatego, że był człowiekiem znacznie bardziej przewidywalnym, który mógł jej dać bezpieczeństwo w przeciwieństwie do krwiożerczego, jej zdaniem, Jurko.

Tosca napisał:
A jak, według Ciebie, miała to zrobić? Przecież w tamtych czasach antykoncepcja z prawdziwego zdarzenia właściwie nie istniała, a poza tym mam nieodparte wrażenie, że Helena nie miała nic do powiedzenia. Najprawdopodobniej „ cudowny” Skrzetuski postawił sprawę tak: jesteś moją żoną i urodzisz mi tyle dzieci, ile ja zechcę ( uważam, że on byłby do tego zdolny- wystarczy sobie przypomnieć jak zastraszył Kurcewiczów, żeby mu oddali Helenę). Gdyby mu się postawiła to dopiero by było ( jak ona śmie uchylać się od „małżeńskiego obowiązku". Jeszcze by jej imć Skrzetuski przylał i na tym by się bunt Helenki skończył.
Mało tego uważam, że Helena celowo zataiła przed mężem fakt, że jej matka zmarła przy porodzie ( istniało ryzyko, że Helena również może podzielić jej los). Pewnie bała się, że jak Skrzetuski się o tym dowie to jej nie weźmie za żonę. Według mnie to dowód na głupotę Heleny ( ryzykować życiem dla faceta, który najwyraźniej ma obsesję punkcie przedłużania gatunku) A jeśli Skrzetuski wiedział w jakich okolicznościach zmarła jego teściowa to tym gorzej o nim świadczy, bo gdyby rzeczywiście szanował żonę to nie zmuszałby jej do rodzenia tylu dzieci.
Nie ma co robić ze Skrzetuskiego łotra gorszego niż Bohun i wszyscy Kozacy razem wzięci. Very Happy
Skąd w ogóle idea, że on ją zmuszał do tych porodów? Jest to gdzieś napisane w prozie Sienkiewicza? Razz
Duża liczba dzieci nie była niczym zaskakującym w tych czasach. Skoro stosujemy domniemanie niewinności wobec Jurko, to sprawiedliwie stosujmy je też do Skrzetuskiego. Wink
To był szlachcic, nie jakiś obleśny prostak - jeśli żona by mu powiedziała, że źle się czuje w danym momencie, sądzę, żeby to uszanował. Zresztą w tym kobiecy umysł, żeby mężulka odpowiednio "podejść", a gdyby to nie zadziałało, zostają środki antykoncepcyjne, które, jak się przypuszcza, już wówczas znano.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Esfir dnia Pią 18:36, 29 Sty 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tosca
Kompan



Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 7947
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:26, 29 Sty 2016    Temat postu:

„Skrzetuski, jaki był nie był - to nie zasługuje na tak złą ocenę - zdecydowanie nie był dupą wołową, odwagi mu nie brakowało (szantaż Kurcewiczów, wyjazd na Sicz, przedarcie się do Zbaraża)".
Według mnie był tylko pionkiem wiecznie schowanym za plecami kniazia Jaremy. Bez potężnego protektora i kilku kompanów, którzy wyręczali go we wszystkim, nasz „Chrystus w roli oficera jazdy” byłby nikim. Przecież cała intryga z „ proszeniem” o rękę Heleny udała się tylko dlatego, że Skrzetuski uciekł się do szantażu ( wiem, że bezprawnie zagarnęliście Rozłogi doniosę o waszym postępku kniaziowi Jaremie, ale gotów jestem sprawę przemilczeć jeśli tylko dostanę to, czego chcę, czyli rękę Heleny) oraz gróźb: „zagarnęliście włość sierocą, ale nic z tego. Za dzień już książę o tym wiedzieć będzie. (…) w trzy dni i popiołu z tego miejsca nie zostanie, a wy pognijecie w lochach łubniańskich". Czy to było postępowanie honorowe i godne szlachcica? Według mnie, absolutnie nie Gdyby za plecami Skrzetuskiego nie stał " ojciec dzieci na pal wbitych" nasz szlachciura nic by nie wskórał. Kurcewiczów zgubiła pazerność, a Skrzetuski perfidnie to wykorzystał całkiem po prostu. Rzeź w Rozłogach po części także jest skutkiem intrygi Skrzetuskiego. Śmiem nawet twierdzić, że wyrok na rodzinę Heleny wydali kniahini i Skrzetuski. Bohun był " tylko" katem. Bardzo dobrze podsumował całą sprawę Zagłoba: „Nie będę się o to spierał, że wielkie nieszczęście spotkało wasz dom, ale pozwól waćpanna sobie powiedzieć, że twoi krewni w części sami sobie winni: nie trzeba było Kozakowi ręki twej obiecywać, a potem go zdradzać.” Przecież kniahini wcale nie chciała oddawać Heleny za żonę obcemu Lachowi, bo niby po co? Bohuna znała od lat i osiągnęła, co chciała, bo Kozak zrzekł się praw do Rozłogów. Zresztą, czytałam gdzieś, że owo zrzeczenie się praw do posagu panny (później także przez Skrzetuskiego) krytycy często wypominali Sienkiewiczowi jako „ wielkoduszność tak ogromną, że w owych czasach niemożliwą do spełnienia”, a myślę, że w obecnych czasach również. A na Sicz nasz „ rycerz bez skazy” pojechał tylko dlatego, że „ kniaziówna po drodze” i gdyby nie Chmielnicki Kozacy rozsiekliby Skrzetuskiego na spisach ( miał nasz namiestnik więcej szczęścia niż rozumu).
„ I być może Helena wolała jego niż Bohuna, właśnie dlatego, że był człowiekiem znacznie bardziej przewidywalnym, który mógł jej dać bezpieczeństwo w przeciwieństwie do krwiożerczego, jej zdaniem, Jurko”.
Taak, przewidywalnym, raczej nudnym jak flaki z olejem. A może to nawet lepiej? Szkoda dla takiej ciapy jak Helena boskiego Jurka. Żałuję tylko, że Bohun nie ułożył sobie życia z kobietą bardziej jego godną, taką, która potrafiłaby go docenić, ale to, że pozostał wierny Helenie znowu świadczy o klasie Bohuna, bo zapewne za „najpiękniejszym mołojcem Ukrainy” kobiety wprost szalały. Sam Bohun wspomina przecież o swoim wyjątkowym powodzeniu u kobiet. Do tego odbudował spalone Rozłogi i właśnie tam umarł, bo to miejsce kojarzyło mu się z ukochaną.
„To był szlachcic, nie jakiś obleśny prostak - jeśli żona by mu powiedziała, że źle się czuje w danym momencie, sądzę, żeby to uszanował.”
Wiesz, jakoś nie jestem o tym przekonana. A fakt, że Skrzetuski był szlachcicem moim zdaniem niewiele zmienia. Nawet współcześnie faceci miewają z tym problemy, i uznają odmowę za babską fanaberię, a co dopiero wtedy. Kiedy wyczytałam w " Potopie", ile Helena urodziła dzieci to mało nie zemdlałam, bo tej wróżby kukułki nie traktowałam poważnie.
Pamiętacie fragment o tym,że jak jakaś kobitka nie mogła zajść w ciążę to wystarczyło, że pożyczyła jakieś ubranie od Heleny i już była w ciąży. Normalnie cuda na kiju. To już chyba było w " Potopie" lub nawet "Panu Wołodyjowskim".
A ta trzynastka dzieci to już w ogóle jakiś absurd, nawet jeśli przyjmiemy, że chciała mieć więcej potomstwa, bo w tamtych czasach śmiertelność wśród niemowląt i dzieci była nieporównywalnie większa niż dziś. Im dłużej o tym myślę dochodzę do wniosku, że co najmniej połowa tych dzieciaków to " wpadki", bo nadal uważam, że Helena nie była na tyle rozgarnięta, żeby nad tym panować.
Ps. Kwestię konwenansów w " Ogniem i mieczem" poruszył także Jacek Kaczmarski w piosence " Pan Podbipięta." Jest tam krótki fragment o Bohunie. Zapewne go znasz, ale tytułem przypomnienia zacytuję: (...) "Kiedy Zagłoba pił miód nie dla chamów. Picie to było inne niż Bohuna. Horyłka, beczka dziegciu wymiar stanu nieszczęśliwego dzielnego Kozaka, co śmiał kniaziównę kochać zawadiaka, cham co się boskiego nie zląkł pioruna". Według mnie, to piękne podsumowanie całej tej sytuacji zamkniętej w trójkącie Bohun- Helena- Skrzetuski.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tosca dnia Pią 22:30, 29 Sty 2016, w całości zmieniany 16 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:11, 05 Lut 2016    Temat postu:

Tosca napisał:
Według mnie był tylko pionkiem wiecznie schowanym za plecami kniazia Jaremy. Bez potężnego protektora i kilku kompanów, którzy wyręczali go we wszystkim, nasz „Chrystus w roli oficera jazdy” byłby nikim. Przecież cała intryga z „ proszeniem” o rękę Heleny udała się tylko dlatego, że Skrzetuski uciekł się do szantażu ( wiem, że bezprawnie zagarnęliście Rozłogi doniosę o waszym postępku kniaziowi Jaremie, ale gotów jestem sprawę przemilczeć jeśli tylko dostanę to, czego chcę, czyli rękę Heleny) oraz gróźb: „zagarnęliście włość sierocą, ale nic z tego. Za dzień już książę o tym wiedzieć będzie. (…) w trzy dni i popiołu z tego miejsca nie zostanie, a wy pognijecie w lochach łubniańskich". Czy to było postępowanie honorowe i godne szlachcica? Według mnie, absolutnie nie Gdyby za plecami Skrzetuskiego nie stał " ojciec dzieci na pal wbitych" nasz szlachciura nic by nie wskórał. Kurcewiczów zgubiła pazerność, a Skrzetuski perfidnie to wykorzystał całkiem po prostu. Rzeź w Rozłogach po części także jest skutkiem intrygi Skrzetuskiego. Śmiem nawet twierdzić, że wyrok na rodzinę Heleny wydali kniahini i Skrzetuski. Bohun był " tylko" katem. Bardzo dobrze podsumował całą sprawę Zagłoba: „Nie będę się o to spierał, że wielkie nieszczęście spotkało wasz dom, ale pozwól waćpanna sobie powiedzieć, że twoi krewni w części sami sobie winni: nie trzeba było Kozakowi ręki twej obiecywać, a potem go zdradzać.” Przecież kniahini wcale nie chciała oddawać Heleny za żonę obcemu Lachowi, bo niby po co? Bohuna znała od lat i osiągnęła, co chciała, bo Kozak zrzekł się praw do Rozłogów. Zresztą, czytałam gdzieś, że owo zrzeczenie się praw do posagu panny (później także przez Skrzetuskiego) krytycy często wypominali Sienkiewiczowi jako „ wielkoduszność tak ogromną, że w owych czasach niemożliwą do spełnienia”, a myślę, że w obecnych czasach również. A na Sicz nasz „ rycerz bez skazy” pojechał tylko dlatego, że „ kniaziówna po drodze” i gdyby nie Chmielnicki Kozacy rozsiekliby Skrzetuskiego na spisach ( miał nasz namiestnik więcej szczęścia niż rozumu).

A Zbaraż? Tego mu nikt nie zabierze. Niezależnie od powodów, które go skłonily do wyjazdu na Sicz, miał odwagę tam pojechać.
Szantaż natomiast nie był dobrym postępkiem. Kurcewicze sami sobie założyli stryczek na głowę do spółki z imć Skrzetuskim, jednak do rozlewu krwi w Rozłogach by nie doszło, gdyby nie Zagłoba i jego niewyparzony jęzor.

Tosca napisał:
A ta trzynastka dzieci to już w ogóle jakiś absurd, nawet jeśli przyjmiemy, że chciała mieć więcej potomstwa, bo w tamtych czasach śmiertelność wśród niemowląt i dzieci była nieporównywalnie większa niż dziś. Im dłużej o tym myślę dochodzę do wniosku, że co najmniej połowa tych dzieciaków to " wpadki", bo nadal uważam, że Helena nie była na tyle rozgarnięta, żeby nad tym panować.
Nie jest absurdem, zwłaszcza, ze są przypadki w historii kobiet, które miały trzynaścioro dzieci np. Blanka Kastylijska czy Elżbieta Rakuszanka.
Co do wpadek - całkiem możliwe. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tosca
Kompan



Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 7947
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:37, 05 Lut 2016    Temat postu:

Co do Zbaraża masz rację. Natomiast nadal twierdzę, że pod względem charakteru ( o walorach boskiego Bouna pisałam na tym forum już wielokrotnie) Jurko bije Jana na głowę. Jeśli chodzi o urodę oczywiście też, choć pod względem aparycji filmowy Bohun podoba mi się jeszcze bardziej niż książkowy.
Pod tym względem zdania nie zmienię. Zawszę będę stała murem za Bohunem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tosca dnia Pią 22:38, 05 Lut 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 23:12, 05 Lut 2016    Temat postu:

Ty zostajesz przy swoim zdaniu, ja przy swoim, ale sobie miło podyskutowałyśmy. Smile
Na miejscu Halszki wybrałabym oczywiście Bohuna, jednak nie odsądzam Skrzetuskiego od czci i wiary, zwłaszcza, że miał również dobre cechy.
Zresztą, czytając "OiM" po raz 1, dzieckiem będąc, chciałam, żeby Janowi się udało zdobyć swoją Helenkę. Nie żebym go jakoś lubiła (moim faworytem był kto inny Very Happy), ale kibicowałam mu jako protagoniście. Bohuna, o ile dobrze pomnę, się chyba zwyczajnie bałam. Dopiero potem, z wiekiem, go doceniłam. Smile

Co do wizerunku - oczywiście, że Bohun piękniejszy niż Skrzetuski, a Saszka jeszcze urodziwszy od książkowego Jurko! <3
(szalenie podobały mi się fragmenty w książce, gdy Skrzetuski się obawia o swoje powodzenie konfrontując swoją fizyczność z wyglądem najpiękniejszego mołojca Ukrainy Very Happy)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tosca
Kompan



Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 7947
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 11:08, 06 Lut 2016    Temat postu:

Ja też pierwszy raz przeczytałam „ Ogniem i mieczem” jeszcze za dzieciaka, ale o dziwo mnie Jurko jakoś nie przerażał. Jedyne, co mi wówczas pozostało z lektury to problem pt. „ Dlaczego Helena nie chciała Bohuna skoro on ją tak kochał”?? Nie mogłam tego pojąć i szczerze mówiąc dalej nie mogę. Rozumiem zamysł Sienkiewicza i to, że tak musiało być ( „ pokrzepianie serc” i tak dalej), ale jako kobieta zupełnie Heleny nie rozumiem.
Nadal uważam, że tylko ona jedna mogła Bohuna „ okiełznać”. Przy niej ten Kozak był potulny jak baranek. Mało tego, uważał Helenę za panią swego życia i śmierci: „ Ja by wolał żeby ona mnie nożem pchnęła, niechby i zabiła byłoby lepiej.”
Od Jana Skrzetuskiego odrzuca mnie jeszcze jedna rzecz, a mianowicie fakt, że on na siłę chce się kreować na dobroczyńcę Heleny. Na przykład wtedy, gdy już „ przekonał” kniahinię do tego, aby mu oddała Helenę. Jan każe zawołać dziewczynę, żeby ją zapytać, czy chce go za męża, choć wie doskonale, jaka będzie jej odpowiedź. Zupełnie jakby chciał pokazać Kurcewiczom: „ Patrzcie jaki ja jestem dobry, wy Heleną pomiatacie i traktujecie ją jak przedmiot, a ja liczę się z jej zdaniem”. Nie wiem, może ja to opacznie interpretuję, ale bardzo mi się to zachowanie nie podoba. I teraz hipotetyczna sytuacja: Załóżmy, że Helena zmieniła zdanie i mówi: „ Wybacz waćpan, ale Jurko milszy jest memu sercu niźli ty.” Jestem bardzo ciekawa, jak też by pan Skrzetuski zareagował na takie dictum: czy wycofałby się z honorem, jak na szlachcica przystało, czy dostał szału. Moim zdaniem wtedy dopiero wyszedłby na jaw prawdziwy charakter Jana.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tosca dnia Sob 11:09, 06 Lut 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 16:44, 06 Lut 2016    Temat postu:

Tosca napisał:
Od Jana Skrzetuskiego odrzuca mnie jeszcze jedna rzecz, a mianowicie fakt, że on na siłę chce się kreować na dobroczyńcę Heleny. Na przykład wtedy, gdy już „ przekonał” kniahinię do tego, aby mu oddała Helenę. Jan każe zawołać dziewczynę, żeby ją zapytać, czy chce go za męża, choć wie doskonale, jaka będzie jej odpowiedź. Zupełnie jakby chciał pokazać Kurcewiczom: „ Patrzcie jaki ja jestem dobry, wy Heleną pomiatacie i traktujecie ją jak przedmiot, a ja liczę się z jej zdaniem”. Nie wiem, może ja to opacznie interpretuję, ale bardzo mi się to zachowanie nie podoba. I teraz hipotetyczna sytuacja: Załóżmy, że Helena zmieniła zdanie i mówi: „ Wybacz waćpan, ale Jurko milszy jest memu sercu niźli ty.” Jestem bardzo ciekawa, jak też by pan Skrzetuski zareagował na takie dictum: czy wycofałby się z honorem, jak na szlachcica przystało, czy dostał szału. Moim zdaniem wtedy dopiero wyszedłby na jaw prawdziwy charakter Jana.

Dla mnie zapytanie Heleny o zdanie nie ma negatywnego wydźwięku, wręcz przeciwnie. Według mnie miło, że Skrzetuski pomyślał, żeby samą zainteresowaną spytać, a nie traktować ją jako niemy przedmiot transakcji matrymonialnej. To był gest pro forma, ale przyjemny.
Natomiast jeśli chodzi o Twoją hipotetyczną sytuację, która w książce nie miała prawa zaistnieć, ale gdyby zaistniała - sądzę, że Jan by się wycofał. Szał to jednak nie jego specjalność (prędzej depresja). Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tosca
Kompan



Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 7947
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 17:27, 06 Lut 2016    Temat postu:

Dlatego właśnie napisałam, że to sytuacja hipotetyczna. A co do Jana to po namyśle stwierdzam, że on by się rzeczywiście załamał.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tosca
Kompan



Dołączył: 09 Cze 2014
Posty: 7947
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 14:12, 12 Kwi 2016    Temat postu:

Jak wszystkie zapewne wiecie, bohater grany przez Aleksandra Domogarowa w „ Nocy czerwcowej” przez bardzo długi czas pozostawał moją ulubioną kreacją tego cudnookiego Rosjanina. Do czasu, gdy, przy niebagatelnym wsparciu naszej forumowej koleżanki Esfir, dotarłam do zapomnianej nieco powieści Dumasa, a następnie do serialu nakręconego na jej podstawie. Dodam, że ów serial oglądałam w oryginalnej wersji językowej, mimo że zupełnie nie znam rosyjskiego.

Mój ranking najlepszych tekstów z „ Nocy czerwcowej” wygląda tak :
1 Edmund: „ Łeb mam nieumeblowany, tylko do koni mam dryg, nieumiejętny, niezgrabny.”
Ewelina: „Pan? Niezgrabny?!”

Oj, Munio, Munio. Głupstwa pleciesz. Już ja bym ci ten cudny łepek lub, jak kto woli, łebek umeblowała.

2. „ Żeby rozczulić panią swoją bezradnością” + ten cudownie łobuzerski i rozbrajający uśmiech Aleksandra- marzenie <3.

3. Edmund: „ Mama bardzo mnie kocha”
Ewelina: „Trudno nie kochać takiego jedynaka”

Racja, pani hrabino, święta racja…


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Tosca dnia Śro 18:04, 13 Kwi 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Esfir
Kompan



Dołączył: 16 Sty 2016
Posty: 1437
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:41, 12 Kwi 2016    Temat postu:

Tosca napisał:
Jak wszystkie zapewne wiecie, bohater grany przez Aleksandra Domogarowa w „ Nocy czerwcowej” przez bardzo długi czas pozostawał moją ulubioną kreacją tego cudnookiego Rosjanina. Do czasu, gdy, przy niebagatelnym wsparciu naszej forumowej koleżanki Esfir, dotarłam do zapomnianej nieco powieści Dumasa, a następnie do serialu nakręconego na jej podstawie. Dodam, że ów serial oglądałam w oryginalnej wersji językowej, mimo że zupełnie nie znam rosyjskiego
Nie, nie, w tym wypadku było na odwrót, to ja Ci bardzo dziękuję za pomysł z zadzwonieniem do Hachette! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.domogarov.unl.pl - FORUM Strona Główna -> Telewizja Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5 ... 15, 16, 17  Następny
Strona 4 z 17

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin